Wielu pacjentów boi się bólu podczas drobnych zabiegów czy badań diagnostycznych u dermatologa. Kiedy warto poprosić o znieczulenie, a kiedy można z niego zrezygnować? Na pytania odpowiada dr Michał Szczerba, dermatolog.
Czy znieczulanie boli?
– Generalnie nie, ale to zależy od metody. Np. znieczulenie natryskowe (chlorek) delikatnie szczypie. Przy lidokainie podawanej śród- lub podskórnie czuć ukłucie igły. Znieczulenie w postaci maści, kremu lub żelu nie boli.
Które procedury u dermatologa wymagają znieczulenia?
– Po znieczulenie sięgamy przy wycinaniu np. znamion skórnych, biopsji, łyżeczkowaniu. Łyżeczkowanie i biopsje można wykonywać znieczulając miejscowo chlorkiem etylu w aerozolu. Można, ale nie trzeba znieczulać też pacjenta podczas zabiegów wykonywanych laserem. Usuwanie zmian skórnych metodą krioterapii w ogóle nie wymaga znieczulenia.
Jakie są rodzaje znieczulenia, które wykorzystuje się w gabinecie dermatologa? Czym znieczula się pacjentów? Jak długo działa znieczulenie?
– Stosujemy znieczulenie miejscowe. Możemy je podać śródskórnie, czyli igłą, w samą zmianę skórną przed zabiegiem. Znieczulenie działa po 2 minutach do nawet 2 godzin. Jest to opcja najczęściej wybierana przez pacjentów. Można też zastosować znieczulenie w formie żelu lub maści w opatrunku okluzyjnym (pod przykryciem folią lub specjalnym plastrem). Zaczyna działać po 2-3 minutach. Utrzymuje się od 30 do 60 minut. Pozostaje nam jeszcze trzeci sposób. Jest to krótkotrwałe znieczulenie miejscowe w sprayu. Jego plusem jest nieinwazyjność. Rozpryskiwany na skórę, po zetknięciu z ciałem chlorek etylu wrze i gwałtownie paruje, pochłaniając dużo ciepła. Dochodzi wskutek tego do znacznego oziębienia, a nawet miejscowego zamrożenia spryskanego fragmentu skóry. Powoduje to znieczulenie zakończeń nerwów czuciowych i zniesienie odczuwania bólu.